Moje refleksje po dyskusji o chorobach genetycznych i rodzicielstwie

Hi there, sweethearts,
   ostatnio na SameQuizy natknęłam się na wpis, który wywołał we mnie mieszane uczucia – od frustracji, po smutek aż po ironię o ile mogę to tak w ogóle nazwać. Temat dotyczył osób z chorobami genetycznymi, w tym, z karłowatością i ich decyzji o posiadaniu dzieci. Sama autorka wpisu stwierdziła w prost, że takie osoby "nie powinny mieć dzieci", bo "mogłyby one cierpieć" i że rzekomo, byłoby to egoistyczne.
   Osobiście, próbowałam podkreślić w tej rozmowie kila rzeczy:
≡ Empatia i precyzja słów są bezcenne, zwłaszcza w tak kontrowersyjnych tematach.
≡ Nie wystarczy deklarować inkluzywności, trzeba ją rzeczywiście pokazywać w praktyce.
≡ Nawet jeśli ktoś wyraża opinie w dobrej wierze, trzeba patrzeć na konsekwencje społecznego odbioru tych słów.
≡ I wreszcie: spokój, merytoryczność i faktowe argumenty mają większą siłę niż impulsywne stwierdzenia, choć internet często nagradza tylko te ostatnie.

I na koniec – mała ironia na deser: w całej tej sytuacji najzabawniejszym fragmentem jest fakt, że autorka wpisu ma w „o mnie: "self place dla każdego". Cóż… chyba warto czasem sprawdzić, czy słowa naprawdę pasują do rzeczywistości.

W świecie, w którym tak łatwo ocenia się innych przez pryzmat genów, wyglądu czy wyborów życiowych, warto pamiętać, że świadome i przemyślane rozmowy, empatia oraz edukacja są cenniejsze niż cokolwiek innego.

《Herity》

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje serce bije szybciej bo... Londyn?